Pogoda dla Śląska. Damian Dąbrowski o swojej pracy i pasji

Pogodowy profil "Prognoza pogody - Damian Dąbrowski" na Facebook’u obserwuje blisko 130 tys. osób. Każdego dni dołączają kolejni fani, a zasięgi jego informacji i trafność prognoz powodują, że Damian Dąbrowski – nauczyciel i meteorolog ze Świętochłowic zyskuje swą pracą coraz większe uznanie w całym kraju.

Dabrowski

- Gdy w 2013 roku zakładałem profil z prognozami pogody nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że będę miał kiedyś tylu Czytelników. Rzeczywiście tak się jakoś życie potoczyło, że przez przypadek stałem się osobą rozpoznawalną, co absolutnie nie było moim zamiarem, gdyż z natury jestem człowiekiem nieśmiałym – opowiada Damian Dąbrowski. - Faktycznie ludzie czy to w sklepie, czy w przychodni czy warsztacie samochodowym często pytają mnie o pogodę, no i przede wszystkim dziękują za trafne prognozy. Jest to oczywiście zawsze dla mnie bardzo miłe – dodaje

Jest czas na pracę, ale i dla siebie

Przygotowywanie prognoz zajmuje sporo czasu. Doba pasjonata jest całkowicie wypełniona różnymi zajęciami: pracą zawodową w dwóch szkołach, prowadzeniem profilu pogodowego na Facebooku, ponadto od stycznia tego roku prowadzi również stronę internetową www.pogodadlaslaska.pl, a przecież jest jeszcze rodzina, i myśliwski pies rasy beagle, który jako pies gończy jest bardzo aktywny i wymaga długich spacerów.

- Kiedy zdarza się, że znajduję choć chwilę wolnego czasu, wtedy pędzę szybko na ogródek, na którym pracując odpoczywam. Ogródek działkowy jest dla mnie oazą spokoju – uśmiecha się pan Damian.

Wiarygodność na pierwszym miejscu!

Wiadomo, że z upływem dnia prognozy mogą się zmieniać i trzeba nad nimi czuwać. Jak tylko jest to niezbędne, meteorolog wprowadza aktualizacje, aby czytelnicy mieli dostęp zawsze do najnowszej prognozy.

- Staram się, aby moje prognozy były jak najlepsze, choć zdaję sobie z tego sprawę, że nigdy nie będę perfekcyjny. Jeśli chodzi o temperaturę powietrza, to nie uznaję w swoich prognozach pomyłek większych niż jeden stopień – zastrzega z uśmiechem.

Ludzie różnie na prognozy patrzą

Wielu z nas codziennie śledzi pogodę w telewizji lub w Internecie, często odnosząc to do obaw o własne samopoczucie. Czy oznacza to, że jako społeczeństwo jesteśmy już meteopatami? Okazuje się, że różne dolegliwości, z jakimi się borykamy, wcale nie muszą wynikać ze zmian pogody.

- Nieraz słyszę, że kogoś boli głowa i winą za ten stan rzeczy obarcza rzekomy spadek lub wzrost ciśnienia, tymczasem okazuje się, że ciśnienie jest stabilne, tak więc przyczyny bólu czy złego samopoczucia szukałbym czasem gdzieś indziej, a nie koniecznie w pogodzie – odnosi się do tego nasz rozmówca.

Wiemy jednak, że czytelnicy "Pogody dla Śląska" często planują swój dzień według prognoz Pana Damiana i są to różne czynności, takie jak wycieczka za miasto, spacer, rodzinna impreza w plenerze czy nawet mycie okien. Dlatego stawiamy tezę, że zawsze lepiej być w kwestii pogody proaktywnym niż reaktywnym.

Z humorem i z dobrym nastawieniem

Czytelnicy zauważają, że Pan Damian w każdym typie pogody szuka plusów, nawet gdy przewiduje solidne minusy. Grunt to pozytywne i pełne ciekawych odniesień podejście do tematu.

- Chcę podkreślić, że moja działalność to nie tylko opracowywanie prognoz pogody, ale i pisanie ciekawostek geograficzno-meteorologicznych, które czytelnicy uwielbiają czytać, sądząc po setkach, a czasem i tysiącach pozytywnych komentarzy.

Widać też, że internauci doceniają taki sposób opisywania i tłumaczenia różnych zjawisk, nie tylko meteorologicznych. Dodajmy także, że oprócz prognozowania pogody i gry na pianinie czy organach, pasją Pana Damiana jest również fotografia, zwłaszcza ta przyrodnicza, a nawet astrofotografia. Swoimi dokonaniami w tej dziedzinie dzieli się również z czytelnikami na swojej stronie.

Wiedzą warto się podzielić

Jako nauczyciel geografii w dwóch świętochłowickich szkołach, na swoich lekcjach otrzymuje od uczniów wiele pytań dotyczących stawianych prognoz. Pytania typu: „Jak Pan to robi”? „Skąd Pan wiedział, że będzie lało, są na porządku dziennym. Świadczy to również o zainteresowaniu samych uczniów.

- Jeśli czas na to pozwala, to staram się choć w największym skrócie opisać uczniom swój meteorologiczny „warsztat pracy”. Być może ktoś z obecnego młodego pokolenia kiedyś mnie zastąpi na tym „stanowisku”? - przekornie zastanawia się meteorolog.

Prognozy trafne, to prognozy krótkie

Jesteśmy w pierwszej fazie wiosny, a wiadomo - o tej porze roku ludzi tradycyjnie zastanawia już, jakie będzie w tym roku lato. Te pytania już się pojawiają, okazuje się jednak, że wcale niełatwo na nie odpowiedzieć.

- Tak naprawdę to nikt nie wie, jaka będzie cała wiosna, a co dopiero lato. Nie będę ukrywał, że wysoką sprawdzalność mają tylko prognozy 1-3 dniowe. Im dłuższa prognoza, tym niestety większe prawdopodobieństwo, że się nie sprawdzi. Zdarza się, że piszę prognozy 5-7-dniowe, mają one jednak charakter bardziej orientacyjny i czasem muszą być aktualizowane. Pisanie pod koniec marca o pogodzie w lecie, jest dla mnie równoznaczne z wróceniem z fusów i dlatego takich prognoz na swojej stronie nie zamieszczam, gdyż traktuję Czytelników poważnie.

Anomalia - słowo na czasie

Stało się w ostatnich latach dość modne, jak jednak twierdzi Damian Dąbrowski - jest stanowczo nadużywane.

- Czasem mam wrażenie, że anomalią jest dla nas każde większe odchylenie od średniej temperatury, a prawda jest taka, że tzw. średnia występuje najrzadziej i bierze się ona właśnie z tych „anomalii”, czyli odchyleń od średniej. W lutym zarówno temperatury -40°C, jak i +20°C nie są anomalią, bo już kiedyś się zdarzały.

Dobrym przykładem mogą być trąby powietrzne, czyli tornada. Niektórzy sądzą, że jest ich coraz więcej. Czy aby na pewno? Takie zjawiska pogodowe w Polsce zawsze występowały, ale 50 czy 80 lat temu gdy przez jakąś wieś przeszła trąba powietrzna, to wiedzieli o niej w zasadzie tylko właściciele domów, którym tornado zerwało dach z domu czy stodoły oraz ich sąsiedzi we wsi. Teraz o każdej trąbie - zarówno powietrznej jak i wodnej - dowiadujemy się z mediów, gdyż niemal każdy ma przy sobie smartfon, którym może takie zjawisko zarejestrować, a następnie zamieścić w Internecie.

Przypomnijmy, że kilka lat temu, 21 sierpnia 2016, trąba powietrzna przeszła przez centrum Chorzowa. Poczyniła ona sporo strat, ale na szczęście nikt nie ucierpiał.

Subskrybuj chorzowski.pl

google news icon