Kto doprowadził zabytek do ruiny?

Budynek byłej chorzowskiej rzeźni gra gruzowisko w filmie wojennym. Tak na Śląsku traktuje się architektoniczne perły epoki przemysłowej.

Rzezna1

Gasnące piękno chorzowskiej rzeźni wykorzystała ekipa Telewizji Polskiej. Gmach zagra w filmie warszawskie budynki podczas powstania w 1944 roku. Filmowcy kręcili się po ruinach na własne ryzyko, bo przebywanie w pobliżu byłej rzeźni jest niebezpieczne. W tamtym roku na jej terenie doszło do katastrofy budowlanej.

- W trakcie kręcenia serialu zagrożone było zdrowie i życie ekipy filmowej. Ponadto, rzeźnia to jest jeden z pomnikowych przykładów na to, jak można bezkarnie niszczyć zabytki w naszym kraju. Właściciel terenu otrzymał pieniądze od publicznej telewizji za nakręcenie tu kilku scen. Paradoksem jest to, że krajowe przedsiębiorstwo z misją publiczną płaci komuś, kto pozwala na niszczenie dziedzictwa narodowego - uważa Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków.

Czasy świetności, czasy upadku

Rzeźnia powstała w 1901 roku. Do dziś rozmach projektantów budzi podziw. Aby przyspieszyć dystrybucję mięsa, dobudowano do niej odnogę linii kolejowej. W okresie międzywojennym właścicielem przedsiębiorstwa był Chorzów, stąd nazwa używana do dziś - rzeźnia miejska.

Po drugiej Wojnie Światowej właścicielem obiektu zostało państwo. W wyniku reformy ustrojowej początku lat 90. rzeźnia trafiła w prywatne ręce, lecz niestety szybko splajtowała, jak wiele przedsiębiorstw tego okresu. Od tego momentu budynki przechodzą w kolejne ręce i niszczeją. Trudno ustalić, do kogo konkretnie należy teraz była rzeźnia.

Status quo

Wyburzyć czy chociaż częściowo pozostawić stare budynki? Rewitalizacja byłaby bardzo kosztowna, jednakże jak pokazuje np. sukces łódzkiej „Manufaktury” - możliwa. W centrum kraju wykorzystano klimatyczne budynki byłej fabryki Izraela Poznańskiego z XIX wieku. Teraz „Manufaktura” jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych miejsc w Łodzi.

Najgorsze, co może być dla rzeźni to obecne status quo. Zabytek niszczeje, a atrakcyjny teren, na którym się znajduje jest niewykorzystany zarówno przez miasto jak i inwestora. Ten drugi nie może samowolnie wyburzyć obiektu, choć część budynków została już wykreślona z rejestru zabytków. Miejski konserwator zabytków tłumaczy się ze swojej bezsilności:

- Myśmy wykorzystali cały arsenał naszych możliwości. One kończą się na powiadamianiu organów, które powinny dochodzić do tego, dlaczego to zostało zniszczone - deklaruje Henryk Mercik.

W 2012 roku „Dziennikowi Zachodniemu” Radosław M. jako jeden z inwestorów powiedział: Właściciele rzeźni (…) podkreślają, że samorządowcy żaden sposób nie chcą z nimi współpracować. Tłumaczą, że nie uzyskali zgody, ani na zmianę planu zagospodarowania przestrzennego, ani na wykreślenie dwóch obiektów z rejestru zabytków w celu wyburzenia. Bez tego nie możemy rozpocząć inwestycji.

Czy można wywłaszczyć?

Skontaktowaliśmy się także z rzecznikiem prasowym Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Dowiedzieliśmy się, że istnieje prawna możliwość wywłaszczenia posiadacza rzeźni, jednak według prawa należy to uczynić za odszkodowaniem. Dlaczego prezydent miasta z niej nie skorzystał? Chodzi zapewne o pieniądze. Gdyby zaproponowana kwota okazała się za niska właściciel mógłby odwoływać się do sądów oraz kwestionować zasadność wywłaszczenia lub wysokości odszkodowania. To by oczywiście mnożyło kolejne koszty oraz przeciągało odbiór rzeźni o kolejne miesiące lub lata, a paradoksalnie z każdym walącym się budynkiem wartość terenu wzrasta. Im dłużej się czeka, tym gorzej zarówno dla zabytku, jak i dla miasta.

fot. Google Street View

Subskrybuj chorzowski.pl

google news icon