Dwie głowy, trzy pomniki. Hrabia Reden w Königshütte, Królewskiej Hucie i Chorzowie

Najbardziej kontrowersyjny pomnik na Śląsku? Mocny kandydat do tego tytułu stoi dziś w Chorzowie. Dziś wprawdzie nikt nie zamierza (no chyba?) zrzucać go z cokołu, ale pomnik hrabiego Redena ma za sobą losy, którymi można by obdzielić kilka historycznych monumentów. Bo też pomnik Redena w Königshütte/Chorzowie stawał aż trzy razy, w dwóch postaciach i dwóch miejscach.

Zdawać by się mogło, że hrabia Friedrich WIlhelm von Reden, zmarły w 1815 roku ojciec górnośląskiego przemysłu górniczo-hutniczego, w XIX-wiecznych Prusach nie będzie mieć najmniejszego problemu z upamiętnieniem na wieki swoich zasług dla państwa i jego gospodarki. Oraz samej Königshütte, która przecież zawdzięczała mu swoje powstanie. A jednak.

Friedrich WIlhelm von Reden w Königshütte

W 1806 r. Redenowi powinęła się noga. Po miażdżących klęskach wojsk pruskich, jakie zadał im Napoleon w bitwach pod Jeną i Auerstedt, a następnie podboju niemal całych Prus przez wojska francuskie, minister Departamentu Górnictwa i Hutnictwa złożył francuskiemu cesarzowi przysięgę wierności. Ale gwiazda Prus, choć przygasła, to jednak nie umarła, a król pruski Fryderyk Wilhelm III nigdy mu tego nie wybaczył.

Nie pomogło to, że właśnie na cześć Jego Majestatu Reden ochrzcił w 1799 roku ultranowoczesny zakład metalurgiczny na Górnym Śląsku, który z kolei dał nazwę wyrosłej wokół niego osadzie przemysłowej: Königshütte, a w 1800 r. także pobliską kopalnię „König”. W 1807 r. Hohenzollern odprawia Redena ze służby. A właściwie wyrzuca, bo akurat odprawy i prawa do państwowej emerytury pozbawia.

W historycznym roku 1815, gdy Blücher w porę zdąża pod Waterloo, Prusy pospołu z Wielką Brytanią ostatecznie triumfują nad Napoleonem, a w Wiedniu wśród pląsów i romansów arystokracji wykuwa się nowy europejski ład, Reden umiera – z dala od Königshütte, w Buchwaldzie (czyli Bukowcu) u stóp Karkonoszy. Tam też zostaje pochowany. W tym momencie nie ma mowy, by został upamiętniony inaczej, niż w rodzinnym grobowcu.

Friedrich Wilhelm III przeżywa go o całe ćwierćwiecze. Gdy schodzi z tego świata, osada wokół ognistej i dymiącej Königshütte jest praktycznie miastem we wszystkim oprócz nazwy – ma pocztę, szpital, kościół (ewangelicki – drugi, katolicki stanie w 1852 r.), park, a nawet dom uzdrowiskowy i hotel, jako że miejscowość ma status kurortu. Mimo iż jej sercem jest przemysłowy moloch, Königshütte wciąż może się pochwalić korzystnym po temu klimatem (o jego walorach uzdrowiskowych decyduje wprawdzie nie jakość powietrza, a występujące tu solanki).

Klimat sprzyjał również upamiętnieniu von Redena. Nowy król Prus Fryderyk Wilhelm IV nie tylko łaskawie zezwala na wzniesienie w Königshütte pomnika hrabiego, ale i wpiera ideę hojnym datkiem 2500 talarów (zostanie zań wykonany model monumentu). Rzeźbę wykonuje sam słynny Theodor Erdmann Kalide, którego honorarium pochłonie jedną trzecią kosztów całości (które, jak policzą dokładnie księgowi, wyniosły 14 453 talary, 24 srebrne grosze i 2 fenigi).

Pomnik zostanie odsłonięty 29 sierpnia 1853 roku, uroczystość zaszczyca swą obecnością sam monarcha. Odtąd odlany w brązie Reden spogląda na Königshütte ze wzgórza po wschodniej stronie miasta... no, wciąż jeszcze nie miasta, ale już prawie, Königshütte uzyska prawa miejskie w 1868 roku. Wzgórze zostaje mianowane Wzgórzem Redena, powstaje na nim Park Miejski.

W Królewskiej Hucie i Chorzowie

Od 1922 r. hrabia ma już u stóp nie Königshütte, a Królewską Hutę, zaś od 1936 r. – Chorzów. Ale stoi na swoim miejscu, mimo iż klimat nie jest już tak korzystny. Szczególnie ten polityczny. W 1939 roku okazuje się już toksyczny. Na wiosnę pamiętnego roku konflikt Polski z III Rzeszą staje się widoczny gołym okiem, Hitler domaga się Gdańska i korytarza pomorskiego, a w odpowiedzi na związanie się Polski z Anglią, gniewnie wypowiada polsko-niemiecka deklarację o niestosowaniu przemocy z 1934 r.

W województwie śląskim, rządzonym przez wojewodę Michała Grażyńskiego, podejście do odwilży w polsko-niemieckich stosunkach ze strony władzy i członków organizacji patriotycznych uformowanych na gruncie walki z Niemcami i tak zawsze było specyficzne. Ale MSZ, na ile tylko mógł, konsekwentnie hamował przejawy germanofobii, starał się im zapobiegać i je wyciszać. Choć jednak w roku 1939 polityka ta oficjalnie nie uległa zmianie, gorące głowy czuły się w znacznie mniejszym stopniu kontrolowane. Nie tylko jeżeli chodzi o słowa, ale i czyny.

18 lipca 1939 postrzelany posąg Redena spada z cokołu. Prawdopodobnie sprawcami byli działacze Związku Stowarzyszeń Polskich Chorzowian. Ale nie minęło siedem tygodni, jak Wojsko Polskie, które w latach 30. zainstalowało się strategicznie na Górze Wyzwolenia (jak tymczasem przechrzczono Wzgórze Redena), budując niedaleko pomnika potężny schron dowodzenia, opuściło Chorzów i w ogóle Śląsk. A miasto stało się z powrotem Königshütte.

23 czerwca 1940 odrestaurowany von Reden – jego posąg, choć uszkodzony, nie zaginął i szczęśliwie przetrwał, ponownie staje na cokole. Ale innym, bo ten pierwotny marmurowy zastąpił nowy z wapienia, opatrzony inskrypcją:

W 1852 wznieśli ten pomnik twórcy śląskiego górnictwa, wdzięczny przemysł górniczy i hutniczy oraz robotnicy Śląska. W 1939 obalili go Polacy w ślepej nienawiści. W 1940 odbudował go po zwycięstwie Wielkich Niemiec robotniczy Śląsk.

Do tekstu pierwotnego napisu dodano dwa ostatnie zdania. Klimat sprzyjał tego typu językowi, narodowosocjalistyczne Wielkie Niemcy po zwycięstwie nad Francją stały akurat u szczytu potęgi, pierwszą porażkę miały ponieść dopiero za parę miesięcy na niebie Anglii. Nowy pomnik odsłonięto 7 lipca 1940, a uroczystość zaszczycili swoi udziałem dwaj nazistowscy prominenci – przywódca Niemieckiego Frontu Pracy Reichsminister Robert Ley i zastępca gauleitera Śląska Fritz Bracht (od 1941 r. gauleiter Górnego Śląska).

Odnowiony Reden spędza na swojej górze zaledwie kilka lat. W styczniu 1945 spotyka go koniec smutny i wydawałoby się definitywny. Po raz drugi strącona z postumentu statua prawdopodobnie zostaje przetopiona jako bezużyteczny złom... ale nie cała. Jak się po latach okaże, ocaleje głowa, ukryta i przechowana.

Klimat zmienia się ponownie i to w dwójnasób. Polski Chorzów nie jest miejscem na upamiętnianie pruskiego hrabiego. Mało tego: w Polsce Ludowej składanie hołdów jakiemukolwiek hrabiemu jest nie do pomyślenia. Hrabia twój wróg! Klasowy, znaczy się.

Trzeci pomnik hrabiego Redena

Na kolejną zmianę klimatu trzeba było czekać aż do wolnej Polski, a nawet do nowego, XXI wieku. W 2002 r. chorzowscy radni pochylili się nas propozycją Stowarzyszenia Miłośników Chorzowa, by hrabia Reden wrócił do Chorzowa. I zdecydowali, że jego pomnik zostanie przywrócony – ale już w innym miejscu. Niemniej miejscu godnym.

Zrekonstruowany pomnik von Redena autorstwa Augusta Dyrdy został odsłonięty obok rynku w Chorzowie 6 września 2002 – jak głosi napis na cokole, w 250. rocznicę urodzin F.W. Redena i 200 rocznicę uruchomienia Huty Królewskiej.

Rynek w Chorzowie bez estakady

Może Cię zainteresować:

Chorzowski rynek bez estakady. Pamiętacie jak wyglądał?

Autor: Maciej Poloczek

01/04/2022

Chorzów Wolności 1936

Może Cię zainteresować:

Mówią o niej "Wolka". Ilustrowana historia ulicy, która od zawsze była kręgosłupem Chorzowa

Autor: Maciej Poloczek

22/08/2022

Konigshutte

Może Cię zainteresować:

W Chorzowie, pardon - Königshütte - było uzdrowisko! Ludzie leczyli się tu z ciężkiego darcia w kościach

Autor: Katarzyna Pachelska

08/09/2023

Subskrybuj chorzowski.pl

google news icon